Rozmowa

Gdy na wyświetlaczu zobaczyłam to nazwisko to poczułam na ciele coś, czego nigdy nie czułam. Bardzo nieprzyjemne uczucie. Wiedziałam już czego rozmowa będzie dotyczyć i że będzie trudna. I taka była. I chociaż zakończyła się neutralnie to ogromny ciężar ciąży mi na piersi. Ciężar własnego zaniedbania i poczucia winy. A mogłam się prędzej ogarnąć, to w ogóle by tego teraz nie było.

Ten, który osiada cicho na dnie serca jak śnieg podczas bezwietrznej nocy

30 lat temu zmarł mój Tata. To dwa razy więcej lat, niż ja wtedy miałam. Było już tyle rocznic, ale ta trzydziesta (chyba przez tą swoją trzydziestość) jakaś taka znowu bardziej melancholijna…

A dziś rano zmarł kuzyn mojej Mamy. Był z tego samego rocznika co moja Mama. I gdy wróciłam z pracy powiedziała, że tak sobie uświadomiła, że teraz to i na nich pora. Nie to żeby się wybierała na tamten świat, ale taka refleksja, że tyle ich było, kuzynostwa od rodzeństwa mojej Babci, a teraz.. a teraz nawet z czwórki rodzeństwa mojej Mamy została tylko moja Chrzestna…

Na podstawie zdjęcia

Kiedy szukam lekarza czy specjalisty to oprócz opinii lubię zobaczyć zdjęcie. Patrzę na wyraz twarzy, oczy, uśmiech i czekam czy pojawi się we mnie uczucie sympatii. Dopiero wtedy mogę się do takiej osoby zapisać. Psychiatrę tym bardziej według tych kryteriów wybierałam. Mam zaburzenia lękowo – depresyjne. Leczenie farmakologiczne w toku. Teraz jeszcze terapeutę sobie oblukać. To będzie dosyć trudne bo blisko 30 lat temu z różnymi psychologami miałam do czynienia, ale albo nie potrafili mi pomóc, albo ja skutecznie im to utrudniałam. Jedną psycholożkę tylko dobrze wspominam, ale sposób jej pracy też doceniłam dopiero po latach. Teraz chciałabym faktycznie naprostować to co się pokrzywiło i uładzić to, co zmierzwione.

10 minut

Juniorka dalej nie przesypia nocy. Ja śpię różnie, ale gdy jestem spokojna to śpię dobrze. Mój Mąż śpi krótko, szybko się wysypia i przez to bywa, że nie śpi przez część nocy, tak ma odkąd go znam. Może Juniorka tak ma po nim? Wprowadziłam teraz inny system niż przenoszenie się niemal wszystkich pomiędzy łóżkami. Gdy Juniorka obudzi się i nie może powtórnie zasnąć przychodzi do nas, ale nie kładzie się pośrodku tylko na brzegu. Przytula się do mnie na 10 minut, w praktyce trwa to dłużej. Zasypia, a gdy obie zdrętwiejemy wraca do swojego łóżka, taka rozespana szybko zasypia dalej. Wolę taki stan rzeczy od poprzedniego. Nie ukrywam, że czerpię „spokój” z bliskości ich obojga.

Swoboda

W naszym mieście jest teatr lalek czyli preferowany dla dzieci. Ale raz na jakiś czas ten „dorosły” teatr przygotowuje sztukę dla młodego widza. I właśnie do tego „dorosłego” zabraliśmy dziś piątoklasistów. Mało kto ubrany inaczej niż na stadion. Ale to już nie dziwi, dzieci wprost z lekcji no… ok… Ale jak zaczynają zdejmować buty by stopy trzymać na siedzeniu to już dziwi, a gdy opierają stopy o górną część fotela przed nimi to szokuje (mnie, nie ich).

W ciszy

Różne rozmowy i różnego typu zajęcia się teraz toczą. Z jednych takich działań wyszło, że mniej więcej 80% dzieciaków, które włączyły się do dyskusji (część nie podjęła tematu) stwierdziło, że gdyby teraz dotknąłby ich jakiś problem to nie powiedzieliby o tym nikomu. Z różnych przyczyn i na podstawie różnych tłumaczeń, ale jednak nie otworzyliby się, więc też nie szukaliby w ten sposób u nikogo wsparcia czy pomocy.

Smutne i zatrważające?

Pewnie tak. Ale sama też nie potrafię rozmawiać o problemach i nie potrafię prosić o pomoc. Źle, bo teraz jestem, nie owijając w bawełnę, w czarnej d… jeśli chodzi o jedną sprawę, ale w domu nikt o tym nie wie. Moje dziecko też zazwyczaj nie chce nic powiedzieć i długo muszę próbować wydusić z niej co ją gnębi. Wczoraj koleżanka psycholożka powiedziała, że Juniorka chciała z nią porozmawiać, ale akurat miała inne zadania więc weźmie ją przy innej okazji. Po przeszło dobie podchodów o uzyskanie informacji o co chodziło w końcu powiedziała, że chciała porozmawiać o swojej nieśmiałości… Boi się mnie, nie ma do zaufania? Nie wiem. Dobrze, że chociaż na zewnątrz szuka odpowiedzi.

12.04

Dzień czekolady – nie, nie lubię, raz na jakiś czas mogę jedynie zjeść dwie kostki gorzkiej.

Dzień mycia okien – nie, no absolutnie nie dziś i nie ważne, że na Święta też ich nie umyłam.

W ogóle nie do przyjęcia, że to już 12ty.

Jutro pogrzeb tej dziewczynki. Nie idę, nie mam w sobie tyle siły by psychicznie zmierzyć się z taką ceremonią. Szczególnie, że wciąż wraca do mnie obraz Jej i Jej ojca sprzed lat w takiej fajnej rodzicielskiej relacji.

Juniorka wreszcie się doczekała zakupu pierwszych „staników” bo przecież większość koleżanek ma od dawna. Jest przeszczęśliwa. A ja pamiętam, jak nie mogłam się przyzwyczaić do noszenia tego ustrojstwa będąc w… 8 klasie.

Trudno mieć te swoje paranoje w świecie, w którym należy być przebojowym i czuć się normalnie.

Design a site like this with WordPress.com
Rozpocznij