Design a site like this with WordPress.com
Rozpocznij

Dzień Dziecka

W Gminie, na terenie której Juniorka chodzi do szkoły impreza z okazji zbliżającego się Dnia Dziecka już była. W tym roku powiedziałam Jej, że na tą imprezę nie pójdziemy ponieważ mieszkamy w innej Gminie i skorzystamy z atrakcji jakie będą organizowane w naszej miejscowości. No dobra, Juniorka na to przystała. Wczoraj czytając plany imprez plenerowych w naszej Gminie zobaczyłam, że w naszej miejscowości Dzień Dziecka połączony został z imprezą o nazwie Zaproś Sąsiada i odbędzie się w lipcową sobotę. W sobotę kiedy to trwać będą kolonie… Na tą wieść Juniorka w ryk.

Ten natychmiastowy płacz to dla mnie zdziwienie i zaskoczenie… bo ja tych imprez „integracyjnych” nie lubię… No ale, nie o mnie chodzi. Normalnie… maDka roku…

Reklama

Próba snu

Juniorka nadal podtrzymuje chęć wyjazdu na kolonie. Jest tylko jeden problem, dostrzegany przeze mnie, a nie przez Juniorkę. Juniorka nie zasypia sama. Obok Jej łóżka stoi fotel, który jest świetny do wieczornego czytania czy doglądania Jej gdy jest chora. Na tym fotelu spędzamy też od 20 do 50 minut czekając aż Juniorka dobrze zaśnie. Czasami wydaje nam się, że już śpi, ale Ona siada na łóżku nim dotrzemy do drzwi. Na hallu przy Jej zasypianiu jest zawsze światło włączone więc w pokoju jest półmrok, na nocnym stoliku ma lampkę nocną, którą w każdej chwili może włączyć, nasza sypialnia jest za ścianą Jej pokoju. Wypisanie formularza zgłoszeniowego uzależniłam od chęci podjęcia prób samodzielnego zasypiania, bo nie widzę szans na zaśnięcie w obcym miejscu bez nas gdy nie potrafi tego zrobić w domu. Dziś była pierwsza próba. Udana próba.

Krok w dorosłość

Szkoła Tańca, do której uczęszcza Juniorka jest też organizatorem kolonii, takich ogólnych nie tylko dla tańczących. Na wakacje pojawiła się opcja obozu kierowanego do dzieci pierwszy raz wyjeżdżających na kolonie w wieku 6-9 lat. Nie jest on daleko, wykorzystując dojazd autostradą w pół godziny możemy być na miejscu. Juniorce podobają zaplanowane na ten czas atrakcje. I ku mojemu, w zasadzie naszemu ogromnemu zaskoczeniu twierdzi, że chce tam jechać. Nie zniechęcam Jej, ani nie popycham do wyjazdu – to jest takie dziecko, które samo musi podjąć decyzję – jedynie przedstawiam Jej ewentualne korzyści i ewentualne przeszkody, które może przez ten tydzień napotkać ponieważ i jednego i drugiego musi być świadoma. Myślę, że z jednej strony obawia się tego czy sobie poradzi (nigdy nie spała bez nas poza domem, jest mało kontaktowa w relacjach rówieśniczych a z Jej szkoły raczej nikogo nie będzie i jeszcze parę rzeczy na nie mogłabym wymienić), ale z drugiej strony jest ciekawa przygody i mówi, że to jest Jej szansa.

Ja nigdy nie byłam na żadnym obozie czy kolonii. Moja Mama kończąc liceum pedagogiczne dorabiała właśnie jako wychowawca na koloniach i wtedy powiedziała sobie, że swojego dziecka nigdy na „coś” takie nie pośle i nie posłała. Poza tym ja ze swoim charakterem nie chciałabym jechać w żadnym wieku, a tym bardziej mając tylko 9 lat. Mam cały ogrom obaw związanych z wyjazdem Juniorki na kolonie, momentami pewnie nawet trących o paranoję. Ale z drugiej strony też mogę powiedzieć, że to by była dla Juniorki szansa. Gdyby dała radę to mogłabym powiedzieć, że Trening Umiejętności Społecznych przyniósł efekt, co więcej takie zajęcia już nigdy nie by nie były Jej potrzebne. Miałabym też niezbity dowód na to, że moje dziecko będzie umiało się odnaleźć w życiu i sobie poradzić (bo patrząc na Nią z perspektywy siebie to tego właśnie się obawiam). Ja już na tym etapie jestem pełna podziwu dla Niej i dumna, że rozważa ewentualność samodzielnego wyjazdu bo mnie w jej wieku nawet przez myśl by coś takiego nie przeszło.

Zostawiamy sobie jeszcze kilka dni na podjęcie ostatecznej decyzji. Ale jeżeli Juniorka nadal będzie twierdzić, że chce to Ją zapiszę.

Ma tę moc

Juniorka wróciła rozentuzjazmowana ze szkoły. Była praca w grupie i koleżanki ją zawołały i poszła, sama z siebie do grupy, w której nie było Igi i Sylwka. Praca w grupie musiała przebiegać sprawnie bo Juniorka mówi, że było super. Efekt końcowy widziałam bo poszłam zobaczyć plakat, z którego mojego dziecko jest dumne (i ma z czego 😉 ). Uważam to za ogromny sukces ponieważ Iga mimo, że chce być przyjaciółką Juniorki to już były różne sytuacje, jak ta gdzie zagroziła jej pobiciem za niezrobienie za nią zadania (rok temu o tym pisałam więc nie będę się już rozwodzić nad toksycznością tej relacji). Jak sama Juniorka stwierdziła: jesienne zajęcia z Treningu Umiejętności Społecznych przynoszą efekty. To mały kroczek, jedno zadanie, ale wiem, że rok temu by się nie odważyła na wybór, którego dokonała we wtorek. JUPIJAJJEJ 🙂

Efektem zeszłotygodniowego szkolenia, którego tematyka dotyczyła skutecznych metod rozwijających inteligencję emocjonalną ucznia jest Pudełko Mocy, które zrobiłam Juniorce, jako dziecku mającemu kłopoty z poczuciem własnej wartości. Do pojemnika wrzuca się karteczki, na których zapisuje się sukcesy, osiągnięcia i nie chodzi o coś mega specjalnego, tylko o to co dziecku wyszło dobrze, w czym przełamało jakieś swoje ograniczenia, itp. Karteczki z pudełka można wspólnie (czy dziecko samodzielnie) czytać raz w tygodniu czy raz w miesiącu jako podsumowanie tego czasu lub też w momentach kiedy dzień okazał się słabszy i trzeba samooceną wzmocnić.

Prezenty i nagrody

Na śniadanie wielkanocne idziemy do Szwagierki, gdzie Juniorka spotka się z kuzynami w swoim wieku. I tu objawiona Juniorce już przeszło rok temu prawda o świątecznych prezentach daje dodatkowy plus. Juniorka pamięta o chłopakach i przygotowuje dla nich upominki, przygotowała też niespodziankę dla swojej koleżanki z ławki. I miło się patrzy na Jej chęć sprawienia komuś innemu przyjemności i na radość jaką Jej to sprawia.

I tylko szkoda, że ma konkursowego pecha. Od przedszkola jest chętna do takowego działania. Ale nigdy nic nie udało Jej się zdobyć nic oprócz dyplomu/upominku „za udział”. W przedszkolu zawsze wygrywali Ci sami, w szkole różnie bywa z oceną samodzielności wykonania. I niewiele daje fakt, że ja też często oceniam różne prace czy występy konkursowe więc mniej więcej wiem co i jak (albo ja punktuję co innego niż pozostali…). I szczerze przyznam, że mam już dość „brania” udziału w konkursach. Już mam dość patrzenia na Jej ciągłe rozczarowanie i smuteczek, który wymalowuje się na Jej buźce gdy ogłaszają wyniki. I w takich chwilach w nosie mam wszystkie morały, że nie każdy może wygrać, że najważniejszy jest udział, itp., itd. Po prostu, z czysto egoistycznych pobudek, chciałabym, żeby moje dziecko też choć raz poczuło się docenione i wyróżnione.

Zbieractwo

Tak to już jest, że dzieciaki lubię zbierać, kolekcjonować, wymieniać się. Zbieractwo moich czasów krążyło wokół gum do żucia 😉 Donald, Turbo i Chabel z naklejkami wklejanymi do albumu (takie albumy teraz chodzą po 350 – 400 zł – trzeba było zostawić i sprzedać po latach 😉 ). Potem chyba zbierano karteczki do segregatorów, tu już byłam starsza więc nie kojarzę faktu tak dobrze jak Chabelek 😉 Obecnie królują karty piłkarskie i karty pokemon, układane ładnie w klaserach. Juniorka bardzo długo nie interesowała się tematem, mimo że dzieciaki przynosiły swoje kolekcje do szkoły. Jakiś czas temu dostała kilka kart od koleżanki, która miała podwójne okazy. Zrobiła sobie do nich własny album z kartki papieru i kilku przyklejanych ozdób. I to wszystko. Aż do chwili, w której spytałam co by chciała w nagrodę za występ w Szkolnym Mam Talent i w odpowiedzi usłyszałam: „a mogę karty pokemon?”. No to teraz ma swój album i swoje karty, którymi gra z Tatą w grę na podobę „wojny”.

Wpada w ucho

Juniorka lubi tańczyć i lubi muzykę. W domu słuchanie muzyki zeszło już dawno na daleki plan. Ale przecież to fajne. Juniorka czasami włącza sobie moje przedpotopowe płyty… Co by jej podrzucić z nowości, kojarzy teksty do niektórych piosenek Sanah (moja zainteresowanie tą dziewczyną odbiło od dna gdy zaczęła śpiewać poezyje)… ale co zapodać Juniorce dorosłe teksty… hm… ale na te wszystkie dziecięce hity już jest z kolei za duża… Pogrzebałam trochę w necie i trafiłam na piosenki dzieciaków około 10-13 lat. Najpierw „Góry do góry” fajny klimat i przesłanie. „Online” z tego utworu bije coś wyjątkowego, jakaś energia… Zaczęłam szukać informacji na temat śpiewającego te utwory „Małego TGD”, okazuje się, że jest to formacja coś na podobę Arki Noego (tu doszłam do wniosku, że to nie o to mi jednak chodzi). Ale mimo wszystko w bardziej uniwersalnych tekstach tego zespołu jest coś tak dziecięco pięknego, energetycznego i na skrzydłach, że aż muszę puścić je w świat i Juniorce też zapodać 😉

Impreza w remizie

Co roku sołectwo przy drobnej zrzutce zainteresowanych organizuje dla dzieci „choinkę” lub bal karnawałowy. Gdy Juniorka była małym, nieświadomym otoczenia bąblem też chodziliśmy. Potem już nie byliśmy bo paczki ze słabymi jakościowo słodyczami mnie irytowały, a raz Juniorka przyniosła stamtąd swoją pierwszą w życiu jelitówkę. Potem była pandemia. A w ogóle to Juniorka nie chciała słuchać o spotkaniu obcych dzieci. W tym roku sołtys z zapytaniem pojawił się na początku ferii. Juniorka stwierdziła, że się zastanowi (perspektywa otrzymania paczki dla łasucha jest przyciągająca 😉 ) Później nie wracaliśmy do tematu. Zresztą, znając jej aspołeczne zachowania myślałam, że będzie to kosztować ją zbyt dużo stresu. Chociaż z drugiej strony zależy mi na oswajaniu jej właśnie z takimi sytuacjami, ale nie na siłę, musi sama chcieć. Pytanie powróciło w czwartek. I ku naszemu zdziwieniu Juniorka powiedziała, że chce pójść. Jako, że miał być to bal karnawałowy przebrała się za żyrafkę i poszliśmy. Impreza zaczęła się od konkursu tańca z balonem. Poszła na środek, przez chwilę stała trochę przerażona nie potrafiąc znaleźć sobie pary, ale dokoptowali jej dziewczynkę i jakoś poszło, dostała pierwszą nagrodę. Potem były następne konkursy i zabawy, w których wszyscy zwyciężali. Nie można powiedzieć, że bawiła się z kimś, ale bawiła się i to do samego końca, a obecność innych dzieci jej nie krępowała. Wróciła do domu z torbą fantów i zadowolona z zabawy.

I choć sama nie lubię takiej formy spędzania czasu wolnego i szłam tam jak na skazanie to jednak ogromnie cieszę się, że Juniorka pokonała swój lęk (bo jednak obawiała się jak tam będzie) i otworzyła na świat zewnętrzny. Może to efekt jesiennego uczęszczania na trening umiejętności społecznych z psychologiem? W każdym razie wlało to w moje serducho sporo nadziei na jej dalszy rozwój. Coś czuję, że wiejski dzień dziecka w tym roku też nas nie ominie 😉

My za to zrobiliśmy wywiad w sprawie Komunii i to już raczej pewne, że przyjmie ją z dziećmi z parafii, a nie z klasy. Teraz tylko ogarnąć miejsce organizacji przyjęcia bo wszyscy już mówią, że to ostatni dzwonek na przyszły rok 😉

Walentynki

Kupiłam upominki dla wszystkich – oznajmia rozentuzjazmowana Juniorka. Dla mamy, dla taty, dla babci i dla Kornelki wymienia jednym tchem. Patrzę na Nią i się śmieje w duchu bo kupiła to wszystko za moje pieniądze. Oczywiście z błędu Jej nie wyprowadzam. Przecież wszystko sama wybierała. Niech się uczy robić małe upominki z okazji różnych wydarzeń i niech o tych wydarzeniach pamięta. Od zawsze o to dbam. A była tak przejęta, że dospać nie mogła 😉 jak zazwyczaj z resztą przy takich okazjach.