Julian Lennon miał nigdy nie wykonać tej piosenki ojca. Do teraz…
„Imagine all the people
Livin’ life in peace”
Niezmiennie…
Julian Lennon miał nigdy nie wykonać tej piosenki ojca. Do teraz…
„Imagine all the people
Livin’ life in peace”
Niezmiennie…
"Raz wzbiera we mnie nadzieja, raz jestem niespokojna. Zbyt wiele rzeczy się dzieje - coś przyjdzie: miłość lub wojna. Są znaki, że przyjdzie wojna: kometa, orędzia, mowy. Są znaki, że przyjdzie miłość: serce, zawroty głowy. Kometa błysnęła nocna, gazeta nadbiegła dzienna. O wiosno, wiosno miłosna! Nie, nie miłosna. Wojenna! Pełnia nadeszła wiosenna i snów ze sobą naniosła. O wiosno, wiosno wojenna! Nie, nie wojenna. Miłosna! Czytam codziennie dodatki, wnioski z dodatków snuję, obrywam na kwiatkach płatki: kocha... lubi... szanuje... Brzemienna! Wróżebna! Wiosno inna od innych wiosen! Cokolwiek byś mi przyniosła, wszystko przyjmę i zniosę. Na maju, rozstaju stoję u dróg rozdrożnych i sprzecznych, gdy obie te drogi twoje wiodą do spraw ostatecznych. Tęsknota nadciąga chmurą, wieści przez radio płyną. Czy pójdę, czy pójdę górą, czy pójdę - doliną?" Zuzanna Ginczanka "Maj 1939"
Nie znałam tego wiersza. Pierwszy raz przeczytałam go 24 lutego…
"Już jesień rodzi się w moich oczach. Króluje przez kilka miesięcy i odchodzi. Jestem jak jesień złota, szczera, ciepła, zimna. Kocham jesień. Kiedyś przysypie mnie liśćmi. Jestem jesienią... Widzę, że przemijam."
"Jesiennego krwotoku nic już nie powstrzyma. Czerwień kapie z parku na ulicę... jesień żyły sobie rozcięła i blednie z zimna, jak śmiertelnie senna Eunice..."
Oba wiersze to twórczość Marii Pawlikowskiej – Jasnorzewskiej. Kocham wiosnę, nie jesień. Ale tak właśnie jesień postrzegam. Tylko wokół naszego domu bardziej złota ta jesień.
Książki o Skarpetkach do mnie nie przemawiały. Pierwszą część kupiłam bo Juniorka chciała. Czytałam, bo Juniorka chciała, bez własnej przyjemności. Potem Juniorka chciała kolejną część. Kupiłam, no bo co… Ale z każdym rozdziałem dostrzegam w Skarpetkach więcej pozytywów. Czytamy trzecią część, a czwarta czeka już na swoją kolej. I jest naprawdę ciekawie 🙂
„Jest nas w tej chwili tak wiele, że cały świat jest fotografowany i nagrywany co sekundę. Każdy obraz i każde wypowiedziane słowo. My tego wszystkiego pilnujemy. Tylko po co? – zastanowił się Blady Niko. No jak to po co?! Przechowujemy zdjęcia niewykorzystanych szans w chmurze. O, tej, nad naszymi głowami. Raz do roku, a zdarza się to zazwyczaj w listopadzie, z chmury pada deszcz. Wtedy każdy ma szansę w kroplach spływających po szybie zobaczyć obraz szczęścia, które przegapił. A jak już zobaczy, być może zechce je odzyskać. – Smartfon się rozpogodził.” [„Banda Czarnej Frotte dopływa do wysepki zamieszkiwanej przez porzucone smartfony” Justyna Bednarek]
Dostojka latonia mi się dziś zaprezentował/a
"Otulona trzepotem ich skrzydeł, wachlowana czułością twych rzęs, zniewolona kochania bezwstydem, odnajduję... ulotności sens... Zmysłowością przecudnych motyli, których bytność tak krótko trwa, czarem niedopowiedzianej chwili, wpadnę w otchłań - własnego ja... I zrozumiem jak piękne jest życie, jedwabiste szczęściem jak mgła... Nim się całkiem rozpłynę w niebycie, złapię chwilę jak motyl... Jak ćma..." J. Idzikowska - Kęsik
Nie mam chyba, aż tak romantycznej duszy. Od poezji wolę prozę. Poza kilkoma wyjątkami. Kocham Tuwima. W rytm bicia serca unosiłam się na słowach Poświatowskiej czy Pawlikowskiej – Jasnorzewskiej, czasami zadźwięczy Staff. Ale pierwszym poetą, który „dotarł” w pełni do mojej świadomości był Krzysztof Kamil Baczyński, którego rocznicę urodzin dziś obchodzimy.
„Pieśń o szczęściu” K.K. Baczyński
"Dziś rano cały świat kupiłem, gwiazdy i słońce, morze, las, i serca, lądy i rzek żyły, Ciebie i siebie, przestrzeń, czas. Dziś rano cały świat kupiłem, za jedno serce cały świat, nad gwiazdy szczęściem się wybiłem, nad czas i morskie głębie lat… Gorące morza sercem płyną - pozłocie nieprzebytych sław, gdzieś rzeki nocy mnie wyminą w głębokich morzach złotych traw. Chcę czerwień zerwać z kwiatów polnych, czerwienią nocy spalić krzew, jak piersi nieba chcę być wolny, w chmury się wbić w koronach drzew. Morzem w nocy Noc się ciszą kołysze, zmęczona wzruszeniem, woda pachnie księżycem wśród dygów błyszczących, nieskończone, bez ciała, śródfaliste drżenie i cień nocy sinawy po wodzie się pnący. Szczęście palce rozdzwania drżące miękkim pulsem, myśli czernią zakrzepłe na błyskach dygocą, serce tętnem uderza w wielkiej piersi nieba. W głąb rozczerni i szczęścia płyniesz ze mną nocą."
Kupowanie spodni to, obok butów, największe dla mnie wyzwanie. Z zakupem nowych jeansów nosiłam się prawie 3 miesiące. Mierząc w sklepach zawsze miałam problem z doborem rozmiaru, a co dopiero kupując przez net. Przekonałam się też, że jeansy z większą zawartością elastanu powinnam brać w mniejszym rozmiarze. Rzecz jednak w tym, że nie znoszę elastanu w jeansach. Czarne mam już takie jak lubię. Teraz przyszło na niebieskie. Znalazłam fason, który ma 98% bawełny i tylko 2 elastanu. Długo nie mogłam zdecydować się co do rozmiaru, ale w końcu zaryzykowałam. Przyszły i wydaje się, że będą dobre. Przeszło dobę leżały w paczkomacie więc jak je mierzyłam były bardzooo wyziębione. Od razu przypomniały mi się odległe czasy kiedy jeansy kupowało się na rynku (czyli w nieogrzewanych budkach na placu pod gołym niebem), przymierzanie w takich warunkach już jesienią było wyzwaniem 😉 Ze spodniami kupiłam też bluzę, na gwałt oczywiście nie była mi potrzebna, ale jak zobaczyłam mój rok na nadruku to po prostu musiałam 😉
Za oknem też tak bardziej jak za dawnych lat. Biało i mrozi, a ma mrozić jeszcze lepiej. W taką pogodę oczywiście z przyjemnością słucham „Zimy”. Lubię „Cztery pory roku”w całości, ale „L’Inverno” to majstersztyk, tu autentycznie mróz skrzypi 😉
W szkole lubiłam historię. Ale nie całą. Im historia bliższa naszym czasom tym moje zainteresowanie malało, a gdy lekcje dotyczyły XX wieku to już w ogóle nie był mój temat. Za to lubię i oglądam filmy o II wojnie. Polski serial „Pogranicze w ogniu” to jeden z moich ulubionych w ogóle. Pod koniec zeszłego roku do kin weszła amerykańsko – chińska produkcja „Midway”. Miałam jechać na ten film jako opiekun z dzieciakami. Ale w przeddzień Dyrektor zmienił zdanie ponieważ musiałam zostać na zastępstwach. Film przestali grać w kinach i nie zdążyłam go zobaczyć. Czekałam rok, aż do emisji w hbo w niedzielny wieczór. Z okazji oglądania filmu nawet kąpiel Juniorce odpuściłam 😉 Sceny powietrzno – morskich walk na kinowym ekranie musiały robić wrażenie… A na końcu była dedykacja, która mnie wzruszyła ponieważ film dedykowany jest poległym amerykańskim i japońskim żołnierzom, bo morze pamięta o swoich…
„Dzieciństwo to fabryka kłamstw, które trwają w czasie: przynajmniej w moim przypadku tak było.”
Elena Ferrante „Obsesyjna miłość”
Poruszyły mnie te słowa. Może i tak jest. Gdy wracam do dzieciństwa, ale spoglądając na sprawy z perspektywy wieku i doświadczenia czterdziestolatki to jednak wyglądają one… zgoła inaczej niż gdy patrzę na nie tylko przez pryzmat dziecięcego wspomnienia…
Sztuka sięgania gwiazd Chiary Parenti. Jak głosi napis na okładce: „Najbardziej inspirująca książka roku”. Z tyłu znajduje się też porada: „przeczytaj, zrób własną listę i zacznij żyć od nowa każdego dnia”. Przeczytałam, a jakże. To całkiem dobra powieść obyczajowa, bohaterką jest Sole, która po śmierci przyjaciółki zaczyna realizować pewien projekt. Listy lęków do pokonania nie będę jednak robić. Nie dlatego czytam takie książki. Może dla niektórych one są motywatorem, dla mnie nie. Czytam książki o takiej tematyce by poczuć, że nie jestem sama w walce ze strachami codzienności. Autorka książki pisze, że sama taka była/jest, bojąca się wszystkiego, nawet tego co dla innych jest „bułką z masłem”, o czym nawet nie pomyślą, że można się tego bać. Ja też całe życie boję się rzeczy prostych. To jest takie niezrozumiałe dla innych więc się o tym nie mówi by nie narazić się na śmieszność. I tak wystarczy, że sama czuję się z tym czasami jak nienormalna. Gdy zaczęłam jeździć do szkoły średniej to gdy był tłok to całą drogę bałam się, że nie przedostanę się do drzwi, że nie zdążę wysiąść. I strachu nie zmniejszało to, że udało się raz, drugi, tysięczny… myśl o tej obawie pewnie by mi przemknął przez głowę i dziś… dlatego spisanie listy i zrobienie czegoś raz nie eliminuje lęku. Boję się wysokości więc pierwszy raz w góry pojechałam mając 31 lat i najwyżej to pewnie byłam na Nosalu, do Doliny Pięciu Stawów nie dotarłam, nie dałam rady, chociaż było już blisko. Boję się schodów ruchomych więc ich unikam, tylko w Perugii nie było alternatywy i musiałam nimi zjechać. Do żadnego innego miasta nie pojechałam sama. Raz tylko sama wsiadłam do autobusu i pojechałam 100 km dalej, ale tam na przystanku czekał Ktoś. Gdy mam coś załatwić telefonicznie to muszę się mentalnie przygotować, już wolę iść osobiście. Wczoraj tuż przy wyjeździe z parkingu czyścili studzienki burzowe, przez co kawałek drogi był zablokowany, i już się denerwowałam czy sprawnie mi się uda wyjechać, a tu jeszcze jak dojechałam do bramy to zobaczyłam, że pobliski przejazd kolejowy jest zamknięty więc moje wyjeżdżanie dodatkowo jeszcze się skomplikowało (przynajmniej w moim pojęciu, bo dla innych tam nic strasznego nie było). Tylko węża nie bałam się wziąć na ręce i to prawda, że ich skóra jest przyjemna w dotyku. Trudno żyję się w ten sposób, gdy dosłownie walczy się o swoją codzienność i jej normalność, to bywa strasznie frustrujące.
Ale to nic, ja już potrafię sobie radzić na tyle na ile mogę. Teraz pojawia się we mnie inny, dużo większy i poważniejszy lęk. Jak będąc bojącym się życia introwertykiem wychować Juniorkę na kobietę, która z odwagą spojrzy życiu prosto w oczy, zmierzy się z nim i będzie umiała czerpać z niego pełnymi garściami? W książce też trafnie jest pokazane jak lęki rodziców przekładają się na lęki dzieci. Ja też już niestety widzę, że popełniłam błędy na fundamentach pewności siebie mojego dziecka. Jak teraz dalej na nich budować? Kiedy z każdym rokiem trzeba bardziej zachęcać do rozwijania skrzydeł, a nie zamykać drzwiczki klatki i wciąż powtarzać: ostrożnie, uważaj… Boję się, bo nie chcę by Juniorka stała się kimś podobnym do mnie…