Pomroczność

Piątkowe popołudnie po kolejnym pełnym stresu tygodniu. Pogoda zamulająca bo deszczowa. Zakupy, rachunek na przeszło 300 PLN. Płatność kartą. Piknęło więc trzeba wprowadzić PIN. I ZONK. Patrzę na Męża i mówię „nie pamiętam pinu”. Po kolejnej chwili sobie przypomniałam, ale zamieszanie na kasie wprowadziłam.

Design a site like this with WordPress.com
Rozpocznij