Rano do pracy. Nie na pełny wymiar, ale zawsze. Z pracy po pieczywo i szybko do domu. Tam już czekają Juniorka z Mężem. Musimy zawieźć jaja do mojej Chrzestnej. Nie wchodzimy bo nie ma czasu. Jedziemy do sklepu zobaczyć smartwatche, Juniorka chce sobie kupić. Czasu nie ma dużo ponieważ w planach kino i Istoty Fantastyczne. Pierwszy raz w życiu zajadam się popcornem, jestem już głodna więc wszystko mi jedno. Po kinie wracamy do sklepu kupić zegarek. Jedziemy coś zjeść. Dalej na zakupy bo przecież w lodówce tylko światło. Wracamy do domu, jest pół godziny na rozpakowanie zakupów i wypicie herbaty. Potem trzeba przebrać Juniorkę w albę i pojechać na mszę – biały tydzień. Wracamy do domu i jest 19:10, a przecież to jeszcze nie koniec dnia i obowiązków. Ale jak się już położę i wyciągnę na łóżku to będzie to naprawdę miła chwila.
Ten moment, gdy po zabieganiu kładziesz się wreszcie spać.. Bezcenne:)