Miesiąc

13 marca ostatni raz byłam w pracy. I choć w rozmowach pojawiały się wtedy wątpliwości czy zakładane 2 tygodnie wystarczą, to jednak mózg nie przyjmował informacji, że przez miesiąc będę w domu. A teraz z kolei bardzo wątpliwy jest powrót do pracy 27 kwietnia, przecież wtedy ma wypaść szczyt zachorowań. To, co w odrealnionym świecie robię zdalnie sprawia mi sporą satysfakcję. W świecie realnym może być niestety jedynie niewielkim wycinkiem pracy zawodowej. Szkoda, wielka szkoda..

Tymczasem mija Wielkanoc. Nie dość, że inna to i o parę kamieni w przygotowaniach dodatkowo się potknęliśmy. W piątek „spalił” się mikser. W sobotę robiąc Juniorce śniadanie poparzyłam palec wskazujący o toster. Pół dnia przesiedziałam z palcem w kubku z zimną wodą. A nawet skończył się gaz (na wsiach gaz butlowy to norma), a zapasowa butla też na początku współpracować nie chciała. Koniec końców jednak wszystko udało się przygotować. Bez niedzielnego śniadania u Szwagierki i dzisiejszego wyjazdu do mojej Chrzestnej Święta jednak są udane.

easter20
pisanki przygotowane przez Juniorkę do wielkanocnej próby jajek

Miłość w czasach zarazy

Nie będzie o książce o tym tytule, nie przepadam za piórem Marquez’a. Będzie po prostu, a może aż, o miłości, o uczuciach. Co prawda ja jestem stateczną mężatką i nie wszystkie problemy miłosne w czasach zarazy dostrzegam, bo ich nie doświadczam. To, że czasem tęskno za trzepotami i motylami, które wraz z mijającymi latami gdzieś uleciały to nic. Ja nadal uczuciowo mam wszystko na wyciągnięcie ręki, mam to w domu. Ale przecież pamiętam jak to było na początkach uczuć… gdy człowiek każdą sekundę spędzałby w towarzystwie sympatii i leciał do niej jak na skrzydłach w deszcz, mróz, noc czy podpierając się rzęsami po ciężkim dniu. I jak tą potrzebę bliskości zaspokoić w czasach zarazy? Gdy według przepisów nawet z własnym mężem, z którym śpię w jednym łóżku muszę iść w oddaleniu 2 metrów. Nie chciałabym być w skórze okołodwudziestolatków, gdzie serce rządzi rozumem…

heart
oo11o/pixabay

Mimo wszystko życzę wszystkim poczucia bliskości, nawet w tym wirtualnym wydaniu, wszak bliskość zmniejsza stres. A to, że musimy trwać w izolacji też robimy z miłości do swoich bliskich. Zdrowia, siły i wytrwałości.

Poproszę maczku paczkę

Z samego rana znowu do sklepu, żeby skończyć zakupy przed 10. Dalej biegiem do domu bo Juniorka ma przedszkole on-line. Po jej zajęciach ja do swojego home office. I tu mam mały problem. Co roku kupowałam kalendarz w formacie A5 z tygodniem rozłożonym na dwie strony, ale mało co w nim później zapisywałam. To w tym roku kupiłam mały kalendarzyk… no to teraz mam. Niczym Kaczka Dziwaczka pisząca list drobnym maczkiem w kolumnie 3,5cm na 8,5cm notuję, planuję, zaznaczam wszystko to co każdego dnia muszę ująć w swojej pracy…

kal

***

Panna Młoda (choć rocznikiem już nie taka młoda) z mojego wpisu z początku roku niestety jednak zachorowała na Covid 😦 i wirus przestał być gdzieś, trochę nieokreślony położeniem 😦

Luksus

Po kilku chłodniejszych dniach powiało znów wioną. A tymczasem wejście do lasów zabronione (poza polowaniem…?!). Ja jestem takim typem, że jak trzeba to nie muszę wychodzić. Ale nie każdy tak może, a już na pewno nie dzieci które potrzebują ruchu na świeżym powietrzu. Współczuję tym, którzy mieszkają w blokach. My oczywiście przestrzegamy zakazów, ale mimo to nasza izolacja jednak ma wymiar pięciogwiazdkowy ze względu na własny teren.

hustawki1

hustawki2

Lifting mimo woli

I choć nie lubię porządków i żadna wiosna, ani sytuacja przymusowej izolacji mnie do nich nie skłania to one robią się mimochodem i to gruntowne.

Rzutem na taśmę gdy temat izolacji zaczynał wkraczać w nasze życie już przez Internet zamówiliśmy naszą wiosnę koniczynową. A, że Mężu nie uznaje dni wolnych to we dwójkę staliśmy się mistrzami we własnym domu przestawiając meble, malując i sprzątając. Juniorka wreszcie zyskała własny pokój (brakuje co prawda jeszcze paru detali, ale to się uzupełni gdy wróci normalność). W końcu przecięta została kolejna pępowina (tak, dziecko/a może matka, ma więcej psychicznych pępowin niż ta jedna fizyczna) i od tygodnia Juniorka śpi sama w swoim pokoju.

Dziś zapchała się rura odprowadzająca wodę z kuchni. Mężu podłączył myjkę ciśnieniową i od zewnątrz płukał rurę. Wywołał przy tym fontannę syfów, które wybiły zlewem kuchennym i umywalką w wc. Wszystko wyglądało ohydnie. Sprzątanie więc było gruntowne, z myciem kafelków i wszelkich akcesoriów. Na Święta jak znalazł… 😉

Nawet blog przeszedł swój lifting. Pomiędzy książkami znalazłam kartkę urodzinową od moich dziewczyn. Zrobiłam jej zdjęcia i wstawiłam tu. Ma w sobie coś magicznego.

Tylko nam na swoje liftingi przyjdzie poczekać. Mój short bob powoli zamienia się w long boba. Na odrosty kupiłam farbę, ale póki co jeszcze zostawiam je w spokoju. Paznokcie odpoczywają od lakieru. Home office nie wymaga tyle pindrowania co codzienne wyjście do pracy 😉

Za czym kolejka stoi?

Mam tyle lat, że poprzednią epokę jeszcze pamiętam. Co prawda kolejki pamiętam z perspektywy znudzonego w ogonku dziecka. Ale się stało. Po krówki. I po kawę bo rzucili, a paczka należała się na głowę więc na przyjęciu komunijnym kuzyna czarnego płynu do ciasta nie zabrakło 😉

kolejka
aykapog/pixabay

Dziś wybrałam się na zakupy już o 8 rano. Widok kolejki przed wejściem do sklepu wybałuszył moje oczy bez okularów, bo te parują spod maseczki. Kolejką targały 3 niepokoje: o wirusa, o to czy mięsa nie zabraknie i czy zdążymy wyjść do godz. 10. Listę miałam dosyć pokaźną (tygodniowe zakupy zawsze robiłam z Mężem bo łatwiej i szybciej). Po wejściu do sklepu wybrałam opcję pozbierania wszystkiego innego by na końcu stanąć w kolejce do mięsnego. Bez okularów gorzej widziałam, co na kartce… kupiłam prawie wszystko, pal licho o to czego zabrakło, głód w oczy nie zajrzy i udało się wyjść ze sklepu na czas. Wyszłam, umęczona jak po ciężkiej robocie. Podobno niektóre sklepy mają też być czynne w nocy. Może rozważę tą opcję i następnym razem wybiorę się o północy?

Znajoma pielęgniarka, która pracuje na oddziale gdzie przypadkiem znalazł się pacjent z koronawirusem ma ujemny wynik testu 🙂

Zdalne życie

home-office
Free-Photos/pixabay

Zdalna praca. Zdalna nauka. Zdalne zakupy, teatr, ZOO… I trzeba to jakoś ogarnąć, nowymi aplikacjami, serwisami i czym tam jeszcze. I tak z Juniorką ogarniam Microsoft Teams. Zawodowo ogarniam Padlet i nawet dobrze się bawię. Od dawna chciałam taką stronkę prowadzić, ale dyrekcja nie szła z duchem czasu. A teraz obowiązkowo każdego dnia mam dodawać nowy post. I dobrze, muszę zaplanować co to ma być, przemyśleć formę i treść. Każdego dnia trzeba skupić się na czymś więcej niż wirus. Wczoraj od tego myślenia tylko o jednym myślałam, że oszaleję. Do poskramiania Mężu nie potrafiący usiedzieć na tyłku i Juniorka, która różne dołki w tej sytuacji też łapie, no i Babcia obawiająca się o swoje życie. A na koniec dnia jeszcze informacja, że ktoś bliski czeka na wynik testu na koronawirusa. Dziś przynajmniej cały dzień „dłubię” stronę do pracy. Juniorkę połączyłam przez Messengera z przyjacielem z przedszkola. I jakoś zdalnie ten dzień leci.

tivi edukacja

TVP spełniając swoją misję za 2 miliardy prowadzi edukację na odległość. Edukację, której strach się bać i z której cały Internet z jednej strony się śmieje, a z drugiej załamuje ręce. Nie wiem kto i jaką kasę za to wziął i kim są te Panie prowadzące? Bo na pewno nie są nauczycielami ponieważ najprostszego egzaminu na studiach by nie zaliczyły. Wiadomo, że każdy ma inny dar przekazywania wiedzy, ale nauczyciel nie myli prostych pojęć.

liczby parzyste – lekcja dla kl.I  https://www.youtube.com/watch?v=grxJlLZWJ5c

i przyroda dla kl. III, w czasie której przypadkowo poznajemy nową definicję średnicy https://www.youtube.com/watch?v=UBh4cAs_fjU

Pewnie to nie wszystkie kwiatki, które wyrosną w ciągu najbliższych dni. Eh… szkoda słów… bo to przecież nie są Prima Aprilisowe żarty.

(no)(problem)

Marzec kończymy z nowymi obostrzeniami. W zasadzie to jestem za, nawet za jeszcze bardziej rygorystycznymi, może to ograniczy rozprzestrzenianie wirusa (oby!). Z drugiej strony, część ludzi już na początku zrozumiała o co chodzi, a do innych nie dotrze dopóki nie położy ich do szpitala. Policja na każdym rogu nie stoi, a poza tym zawsze można funkcjonariusza okłamać… więc sami MUSIMY być odpowiedzialni za siebie i za innych.

A z trochę innej beczki to z jednej strony jest zakaz, a z drugiej rozluźnienie. Zakaz zbędnego przemieszczania znacznie zmniejszył ruch na drogach. Paliwo po 3,99 za litr! Ale za to pustka na drodze powoduje, że noga na gazie robi się cięższa. Jedno takie bmw (nie z naszego powiatu) mało nie spowodowało czołowego zderzenia wyprzedając 3 samochody, od razu po wyjściu z łuku drogi. Drugiemu kierowcy auta osobowego o numerach ZSL coś tam (gdy my jeździmy na CT…) tak dobrze się pustą drogą jechało, że nie zauważył skrzyżowania z sygnalizacją, zatrzymał się tuż przy krawędzi jezdni i cofał za sygnalizator gdy zorientował się, że ma „czerwone”, a skrzyżowanie jest stale monitorowane i nie jeden już dostał z niego mandat. Widziałam też samochód osobowy na rejestracjach z warmińsko-mazurskiego. Ja jechałam po zapas chleba (mrozimy i jest nawet na tydzień), w naszej miejscowości nie ma sklepu. Ale czy te 3 samochody faktycznie musiały poruszać się po nie swoich terenach…?

noproblem
geralt/pixabay

Komunikaty MZ

Liczby w komunikatach o zakażeniach rosną coraz bardziej. W naszym województwie 47 przypadków, ale 461 w mazowieckim (gdzie mam przyjaciółkę)… Co prawda rzadziej niż na początku sprawdzam komunikaty… przecież wiemy, że szczyt dopiero przed nami i przede wszystkim musimy skupić się na swoim bezpieczeństwie, higienie rąk i planowaniu efektywnych wyjść „do świata”. Jednak jedno mnie w tych komunikatach coraz bardziej denerwuje. Podawanie informacji o chorobach współistniejących w przypadku zgonów. Trudno znaleźć człowieka w podeszłym wieku, który nie będzie miał chorób współistniejących i zrozumiałe, że wpływają one na wydolność organizmu. ALE, gdyby nie Covid to by właśnie nie umierali, leczone choroby współistniejące pozwoliłyby tym ludziom przeżyć jeszcze jakiś czas, często nawet długi. Choroby współistniejące nie są przyczyną śmierci, jest nią Covid i dlatego informacje o innych chorobach nie powinny być podawane. Takie informacje dają tylko złudne poczucie bezpieczeństwa ludziom młodym, którzy nie czują się chorzy na nic innego (a może jednak są, tak jak 32latka, która zmarła w nocy i jak podaje komunikat również miała chorobę współistniejącą)…

Minęło 6 godzin od opublikowania tego wpisu i liczba zakażonych w moim województwie wzrosła do 72 👀

Design a site like this with WordPress.com
Rozpocznij