Fokarium Hel: trafi się, ale mogło by być lepiej oznakowane, a sam pokaz karmienia: rozczarował mnie, ludzi dużo, widziałam cokolwiek tylko przez chwilę, udało się zrobić tylko 3 zdjęcia, wszystko trwało nie więcej niż 10 minut, a jak pada deszcz to niestety nie ma się gdzie z dzieckiem schronić żeby jednak coś zobaczyło
Osada Łowców Fok: też słabo oznakowana, po drodze minęliśmy rodzinkę która stwierdziła, że tam nic nie ma, a po prostu za szybko zawrócili. Mały skansen i muzeum, ale bardzo fajnie wszystko przedstawione, wspaniale usytuowane (no tak, przecież łowcy fok musieli mieć osadę blisko morza), a dodatkowo spacerek po lesie
zamek Jan III Sobieski: dwór wybudowany w XVI przez Ernesta Wejhera jako pierwsza siedziba rodu, swego czasu bywał tam Jan III Sobieski, przez jakiś czas dwór należał również do siostry króla, Katarzyny, która później przekazała dobra wejherowsko – rzucewskie bratu. Obecnie zamek przekształcony na hotel, pięknie utrzymany, a i obiad zjedzony w tamtejszej restauracji był pyszny
ZOO w Oliwie: początek był fajny, Juniorka zaciekawiona i zadowolona, ale im dalej w „las” tym wszyscy byliśmy bardziej znudzeni, a Juniorkę coraz trudniej było „okiełznać”, chyba za mała jeszcze jest na taką atrakcje bo zwierzątka często ukryte na swoich wybiegach, a jak pokazywaliśmy jej gdzie się schowało to ona często nie wiedziała czego szukać, a krokodyle? czy na pewno wystarczają im tak małe pomieszczenia?
Muzeum Kocham Bałtyk pod Władysławowem: 3 wystawy w jednym miejscu: środowisko nadmorskie, obrazy 3D przy których można się fajnie pobawić zdjęciami i wystawa z klocków lego (np. makieta zatoki puckiej), którymi również można się pobawić, w sumie w całości fajna rozrywka
Rewa? Kupiła mnie w całości bliskością morza i spokojem nawet w sezonie turystycznym.