Juniorka wczoraj miała pierwszą wizytę u psychologa. Pani sympatyczna, uśmiechnięta, mama czwórki dzieci, psycholog nie tylko z doświadczeniem w prywatnym gabinecie, ale także tym klinicznym. Juniorka najpierw chciała, potem nie chciała, trochę się denerwowała, potem chciała wejść sama (i tak też było, a że ona w rozmowie z dorosłym nie ma sobie równych to rozmawiała, aż wypieki na twarzy miała – ale to pewni efekt pewnego stresu).
Dla mnie to też była stresująca sytuacja. Swego czasu miałam styczność z psychologami, żadnemu jednak nie potrafiłam zaufać więc żaden nie mógł mi pomóc. Dlatego wiem jakie to ważne by trafić na odpowiednią osobę. Stres, którego wczoraj doświadczyłam sprawił, że po wyjściu z gabinetu szalał we mnie koktajl dopaminy, endorfin i wszystkiego co tylko może wyprodukować własny organizm. Byłam pobudzona. Dopiero koło północy dotarło do mnie, że nie powiedziałam wszystkiego, że skupiając się na jednych sprawach zapomniałam o drugich, drugich które i dla Juniorki też są kwestią zasadniczą. Skupiłam się na braku pewności siebie i trudności w relacjach z rówieśnikami, a o toksycznej relacji koleżeńskiej jedynie wspomniałam w błahych przykładach, zapomniałam o grożeniu uderzeniem i wymuszaniu na moim dziecku udawania, że mnie nie widzi by tylko została chwilę dłużej w świetlicy… – jak to można było zapomnieć, przecież to w pierwszej kolejności miałam powiedzieć, że moje dziecko może czuć się osaczone. Zaczęło narastać przekonanie, że nie naprowadziłam psychologa na wszystko lub rozmowa ze mną była źle przeprowadzona. A w takich sytuacjach wytwarza się we mnie ogromna chęć naprawienia sytuacji natychmiast, tu i teraz i nie ważne, że kolejna wizyta już za 1,5 tygodnia i mogę dopowiedzieć co trzeba. Mnie gnębi myśl, że powinnam to zrobić od razu. Euforia zaczęła opadać. I dziś czuję się wyzuta z energii, opadnięta z sił i mam ochotę zwinąć się w kłębek i unikać świata.
Na ten moment psycholog skupiła się na wzmacnianiu poczucia wartości u Juniorki, co też jest ogromnie potrzebne. Ale przecież nurtuje mnie cały czas fakt czy to wystarczy do asertywnego powrotu do klasy…
Powiesz następnym razem, wszystkiego się nie da od razu załatwić. Trzymam kciuki za Ciebie i Juniorkę 💗
Najważniejsze, że rozpoczęłaś ten terapeutyczny proces, na pewno wszystko z czasem dopowiesz.
Ej Mama spokojnie :)., jesteś super Mamą i podjęłaś super decyzję !… jedna wizyta i konsultacje lekarskie zazwyczaj nie są w stanie wyjaśnić wszystkiego, nie oskarżaj się…..dopowiesz przy następnej wizycie. Najważniejsze by była współpraca między Wami a p.doktor. Trzymam kciuki