Design a site like this with WordPress.com
Rozpocznij

Korek drogowy

Co generuje pojawienie się korków? Szkoła. Dziś ostatnie 1,5 km trasy stałam w korku, przejazd tego krótkiego odcinka zajął mi 40 minut. Do pracy się spóźniłam, mimo że i tak uciekłam jeszcze na objazd osiedlem. A jak dzieciaki nie chodziły do szkoły to o żadnym korku na tym odcinku nie było mowy. Jutro uciekam w bok jeszcze szybciej. I chociaż nie lubię jazdy po betonowych płytach, a potem odcinka z ośmioma progami zwalniającymi to jednak wolę to od stania w korku.

A tak sobie w czwartek po moim niebie latali 😉

Reklama

Bańka

Ostatnie cztery dni to było takie życie w bańce. W środku tylko to, co chciałam, co przyjemne. Jedyna myśl o pracy to taka, że o pracy zacznę myśleć w poniedziałek. Szkoda, że bańka za kilka godzin pryśnie. Gdy się obudzę będzie już poniedziałek i trzy tygodnie, w których praca zdominuje każdą myśl. Ale cóż, taki life 😉

Dziś dostaliśmy godzinną przepustkę na wyrwanie się motocyklem. Krótko, ale lepszy rydz niż nic i kolejne 50 km przejechane, tylko w innym kierunku niż poprzednio. Wpadliśmy na chwilę nad jezioro, nad którym nigdy nie byłam. Małe, ale ludzie plażowali i kąpali się w najlepsze. Nie powiem, takie wspólne wypady służą nam jako parze. W zasadzie od początku pandemii, od kiedy skończyły się wyjazdy na spektakle to mam wrażenie, że jesteśmy tylko rodzicami. A ten czas we dwoje poza domem też jest ważny.

A tak w ogóle to powinnam się dziś upić, skoro ubrałam bieliznę na lewą stronę 😉

Taka jestem

Niespójna? Niejednorodna? Cień. Iskra. Wiatr. Motyl. Ziarnko piasku. Zabłąkana łódeczka wśród raf. Gdy powstawał ten blog byłam krótko po lekturze „Cienia wiatru”. A, że powstawał bez przygotowania to ten wciąż we mnie pobrzmiewający tytuł został i jego nazwą. Lubię takie dające pole wyobraźni tytuły: „Cień wiatru”, „Więzień nieba”, „Miasto z mgły”, „Gra anioła”. Zafon był w tym mistrzem. Potem przylgnął do mnie tekst piosenki Anny Marii Jopek „Ale jestem”. W refrenie zapisana jestem cała ja. To hymn tego bloga. Później, nawet nie wiem kiedy, zaczął towarzyszyć mi motyl. Może jako symbol duszy, czy motyw przemiany. Nie wiem. W każdym razie jest już częścią mnie. Jedyny problem jest w tym, że chciałabym te trzy motywy główne połączyć w jeden obraz. Co nie zawsze wychodzi, bo zazwyczaj jeden staje się dominujący, a inny praktycznie niezauważalny. Dlatego co jakiś czas na blogu dokonują się pewne zmiany, tak jak teraz. Wczoraj czytając Juniorce „Niesamowite przygody dziesięciu skarpetek” trzecia powiedziała: każde prawo ma swoje lewo. I tak właśnie jest, wszystko ma swoje odcienie, takie spektrum od prawa do lewa. I jedno bez drugiego istnieć nie może. Tak jak i ja.

Tak jakby wolne

Długi weekend. Słowo weekend nasuwa na myśl inne słowo – wolne. Długie wolne. Chciałoby się… Tylko jak pomyślę ile powinnam przez te 4 dni zrobić, ile na ten przykład w domu nadgonić, to tego wolnego wcale nie widać. A przecież jeszcze chciałabym złapać porządną chwilę relaksu bo czuję się zmęczona. Połowa czwartku już minęła. Co zrobiłam? Śniadanie i kawę, poza tym siedzę na tarasie przyglądając się jak Juniorka jeździ na nowym rowerze (ciut nam się zaszalało bo kupiliśmy już taki na kołach 24 calowych, a może trzeba było na 20, ale jak już wystartuje to jedzie więc ogarnie system).

Czy zrobię dziś jeszcze coś sensownego? Nie wiem. Nie bardzo mam siłę, doleczając zapalenie pęcherza i po wczorajszej całodniowej migrenie czuję się totalnie wypompowana. I znowu odkładam obowiązki na później… Ostatnio we wszystkim mam tyły, nawet w odpisywaniu na komentarze. No cóż, dobrze, że cieplej się robi i wakacje na horyzoncie 🙂

Dzień Dziecka

Po kolacji Juniorka idzie do góry i tam urzęduje z Tatą. Ja ładuję zmywarkę, ogarniam co trzeba. Wczoraj przy tej okazji nie kręcenia się dziecka na dole miałam zapakować prezenty na dzisiejsze święto. Rozłożyłam wszystko na stole, a że nie mogłam dopasować torebki to stwierdziłam, że najpierw zmywarka. Wtem do kuchni wparowała Juniorka. Spojrzała na stół. Poszukała odpowiednią torebkę. Zapakowała wszystko. I torebkę mi oddaje. Mówię, że już może je zatrzymać bo co to za różnica czy teraz czy rano. Ale Ona, że nie, może do jutra zapomni. Koniec końców torebka stała przy jej łóżku, a rozpakowywanie zaczęło się dziś o 7 😉

taka sowa powstała w niedzielę