Jako introwertyka bycie w głównym nurcie lubianych mnie nie interesowało. Wystarczało mi te kilka posiadanych znajomości bez spinki i mój świat. Jednak życie nastolatków jest dużo trudniejsze. Wynagradzając Juniorce nasz wczorajszy samotny motocyklowy wypad dziś po obiedzie zabraliśmy ją nad jezioro. Wakacje, więc mimo poniedziałku plaża tętni życiem, szczególnie tym małoletnim. Można się napatrzeć. I tak obserwowałam grupkę nastoletnich chłopców, trzech takich generalnie „do przodu” i jeden, który „do przodu” chciałby być. Nie umiał pływać więc dwóch cwaniaków wprowadziło go do wody zakładając mu ręce na barki. Jeszcze przed pierwszą linią bojek chłopak próbował się uwolnić i wycofać. Jednak cwaniaczki nie odpuścili dopóki nie zanurzyli mu głowy… Biedak trochę się opił i generalnie zestresował, trochę się jeszcze z niego nabijali, ale on chcąc być cool nie wyszedł z wody. Plaża strzeżona na szczęście. Ale to będzie coś, o czym rodzice nigdy się nie dowiedzą. I oby chęć dorównania chłopakom nie doprowadziła nigdy do katastrofy. Dlatego oprócz asertywności, co pewnie nie jest proste w realizacji gdy akceptacji szuka się wśród grupy rówieśniczej, warto zadbać o to by dziecko umiało pływać, umiało się obronić, umiało znaleźć się w różnych sytuacjach bo co, może strzelić do głowy nastolatkom w grupie tego nigdy nie przewidzimy…

Strzelić może wszystko i z reguły są to głupie pomysły. Pewność siebie i różne umiejętności na pewno się w takich sytuacjach przydadzą. Tylko tego uczymy się latami, nie zawsze na czas..
Ostatnio usłyszałam od Pani psycholog taką historię ” mama/babcia/rodzic często namawia dziecko: No zjedz jeszcze trochę. No choć mięsko. Zjedz, dlaczego nie chcesz. No jeszcze kawałek.
Dziecko zjada, bo chce być grzeczne/spełnić oczekiwania…
Potem na drodze spotyka narkotyki i słyszy: No weź. No jeden raz tylko. Dlaczego nie chcesz..Nie weźmiesz?”
Podobno to działa w ten sam sposób.
Bardzo boję się tych głupich pomysłów. Tych momentów kiedy poczucie wartości mojego dziecka będzie wystawione na próbę. Trzeba mieć odwagę by powiedzieć „nie” grupie rówieśniczej. I nie każdy to potrafi.
ja zawsze miałam swoje zasady, przekonania, i wartości, a, że byłam i jestem uparta jak osioł, to żadna grupa nie miała na mnie wpływu
Takie wrażliwe dzieciaki są zawsze narażone na niebezpieczeństwo. Masz rację, trzeba je uczyć, by mogły się bronić i nie bały się tego robić.