Marzenia

Poza dzieciństwem to nie miewam marzeń związanym z posiadaniem. W dzieciństwie chciałam mieć w dorosłości stadninę koni, ale mieszkam w pobliżu hotelu dla koni i to wystarcza 😉 Moje marzenia bardziej skupiają się na przeżyciach. Długo marzyłam o wyjeździe w góry w czasie kwitnienia krokusów. A to nie dość, że terminowo nie do przewidzenia, to jeszcze w pracy takich możliwości nie mam. Okazja zdarzyła się 6 lat temu, właśnie w tym czasie. Miało być pięknie i przez chwilę było, spełniało się marzenie, a życie wydawało się idealne. Kwitnące krokusy, roczek Juniorki, spacery, widoki.

Tylko, że w czasie pobytu w górach zadzwonił telefon, że wynik zły, że trzeba zgłosić się po skierowanie do szpitala, że pewnie konieczny zabieg. Wtedy zmieniło się wszystko. I to nie na tą „krótką” chwilę do wyleczenia. Zmieniło się już na zawsze, bo zmieniła się moja mentalność. Potem przy każdym wyjeździe wolałam akceptować wybory Męża. Jakby chęć spełnienia mojego planu znowu miała wiązać się z jakimś przykrym doświadczeniem. Wiem, że to tylko zbieg okoliczności, ale oby nigdy się nie powtórzył. Teraz nieśmiało pewne marzenie wyjazdowe się w głowie pojawia. Takie moje, w całości moje. Bardzo też bezpieczne 😉 bo to i daleko i drogo i organizacyjnie za Siedmiogórogrodem 😉 Australia, chciałabym, kiedyś tam.

Design a site like this with WordPress.com
Rozpocznij