Majówka powoli dobiega końca. I tak w tym roku była łaskawa względem okoliczności. Jeden dodatkowy dzień i pogoda w zasadzie… taka średnia. Ostatnia nasza wyjazdowa majówka to były Góry Sowie i Zamek Książ (tam był tłum, nigdy nie zapomnę stłoczenia do wyjścia, dosłownie jak szprotki w puszce). Pewien głód wyjazdu w nas w tym roku tkwi, czas feryjnego wyjazdu przechorowany, weekendowe plany już później uniemożliwiła pandemia. Na tą majówkę w normalnych warunkach pewnie byśmy nie wyjeżdżali, ale powoli zaczynam się zastanawiać co w tym roku z wakacjami. Dwa miesiące miną szybko i co dalej? Wakacyjne urlopy to w głównej mierze skupiska, w hotelach, pensjonatach, restauracjach, kawiarniach, a nawet plażach… Czy da się organizować urlopy w reżimie sanitarnym? Ale póki co popodróżowałam sobie muzycznie. Poniosło mnie na Bałkany w poszukiwaniu wspomnień chorwackich wyjazdów. Juniorka jeszcze w Chorwacji nie była, samochodem to ciągle była zbyt długa podróż dla niej. A podobało by jej się na pewno, już widzę te całe dnie spędzone w ciepłej wodzie Adriatyku. Natomiast ja nurkując przez odmęty youtube trafiłam na teledysk serbskiego zespołu i chorwackiej wokalistki, który jest idealną ilustracją do wspomnienia z Riwiery Makarskiej 😉 Tam też codziennie rano zbierał pasażerów wesoły stateczek, z którego wysiadając wieczorem można było z pewnością spaść z trapu, pomylić miejscowości, a zgrzeszyć na nim pewnie nie raz 😉 Jednak widząc i przede wszystkim słysząc tą nadpływającą zabawę to przychodziło mi na myśl, żeby następnego dnia dołączyć i poczuć zupełnie inny świat, świat który nie do końca jest mój… i tu niestety introwertyk brał górę. Może szkoda…
ja mam nadzieję,że mimo wszystko uda się gdzieś wyjechać na wakacje, no jakoś inaczej, ale musi się udać!
Ja też. Co prawda Chorwacja znowu do odłożenia na później. Ale nad nasze morze to my z naszego miejsca zamieszkania możemy wyjechać rano i wrócić wieczorem. Z własnym prowiantem 😉 po prostu pobyć, pobawić się w wodzie… A to już zawsze coś, może mało, ale to jednak już odskocznia od codzienności
Nie żałuj, pewnie po tej zabawie byłby niezły kac 😉 Co do wakacji to jedna wielka niewiadoma.. Wyjazd nad morze, pewnie tak, ale noclegi?
Ha ha na pewno kac po takim rejsie murowany 😉
Nam to w sumie i na jeden dzień opłaca się w tych warunkach jechać 😉 autostradą do Gdańska to 1,5 godz…
U nas godzinka, jeśli nie trafi się na korki 😉 Warto się wybrać w tygodniu, teraz już mimo wszystko w weekendy dużo ludzi..
Do wakacji w tygodniu to jednak nieosiągalne. Nigdy nie wiadomo kiedy zadzwoni dyrektor i czego będzie chciał… mocno inna teraz praca, ale jednak praca 😉
Dobre wyjście, taki wypad nad morze. Juniorka na pewno byłaby zadowolona. Wydaje mi się, że najbezpieczniejszy wyjazd to w dzisiejszym czasie własnym autem z własnym noclegiem, ale nie każdy może mieć kampera. Może choć przyczepę wypożyczyć?
Tylko ja się na żadne pola kempingowe nie nadaję 😉 przyjdzie czas to jakoś będzie trzeba rozwiązać problem, może wirus odpuści i da w miarę żyć normalnie…
Rozumiem, ja też się nie nadaję, choć żałuję, że tak jest. Trzeba czekać aż jakoś uładzi to całe pomieszanie z poplątaniem. Słychać w tv, że coraz nowe sposoby leczenia się sprawdzają. Wreszcie przecież się uda opanować choróbsko, jak wszystkie dawniejsze. Uściski serdeczne 🙂
właśnie to w końcu minie, leki będą skuteczne, zakażenie nie będzie już tak groźnym widmem (zwykłą grypą już nikt się przecież nie przejmuje, a ona też wiele istnień na przestrzeni dziejów zabiła) i może szybciej niż myślimy wrócić normalność
Dziś wyobraziłam sobie jak będziemy na plaży chodzić w maseczkach. Totalna abstrakcja.
Teraz nie tylko będę nieopalone na twarzy okulary 😎 ale i maseczki 🤣
Nawet o tym rozmawialiśmy, że za chwilę tak będziemy wygladać.
Podobają mi się takie rytmy. 😀
U was coś z tymi wyjazdami nie po drodze w tym roku… Do wakacji jeszcze trochę czasu jest, ciekawe, jak rozwinie się sytuacja. Jeśli możecie wyskoczyć nad morze na jeden dzień, to już coś.
No ciągle kłody pod nogi 😉
Wcześniej też już zdarzało się nam jechać tak na jeden dzień nad morze jak np urlop miał być w górach. Zawsze to jakaś możliwość odskoczni jest 🙂