Plany: wyjazd w góry, czytanie książek, mnóstwo pomysłów na blogowe posty.
Rzeczywistość: rozłożyły mnie (i moją Mamę też) tak francowate bakterie, że całe ferie zostały po prostu wycięte z życiorysu, co gorsze nie tylko z mojego. Ból głowy był taki, że przez niego płakałam, spałam na siedząco, zużywałam 100 sztuk chusteczek na dobę, a kaszel wnętrzności wywracał na drugą stronę. Nie funkcjonowałam, a jedynie wegetowałam. W zasadzie antybiotykoterapia nadal trwa. Jestem okropnie zmęczona fizycznie i psychicznie.
Konsekwencje: zero z planów, zero z odpoczynku, a ferie kończą się dziś. W moim przypadku, osoby dorosłej, no trudno, kopnie człowiek raz w ścianę i złość rozładuje. Żal mi Juniorki. Na cały ten czas została zepchnięta (dla jej dobra) na boczne tory. Dni w większości musiała spędzać samodzielnie, ciągle mając nadzieję, że jak wyzdrowiejemy to pojedziemy w te Jej upragnione góry i śnieg bo przecież Ona nie wie ile te 2 tygodnie trwają. Jeździła z Tatą na zakupy i poszli razem do kina. Aż w końcu do niej dotarło, że ferie się kończą i nigdzie nie pojedziemy. Że marzenie, na które czekała tyle czasu jednak się nie spełni. Zrobiła się smutna, bo ile taki maluch może cierpliwie znieść bycia daleko bo się zarazisz, bycia samowystarczalną i pozbawioną zainteresowania? Mnie też zrobiło się przykro, że Jej marzenia nie mogły się spełnić. Gdy mój kuzyn po drodze z gór zajechał oddać narty mojemu Mężowi Juniorka płakała. A ten ”baran” uspokajał Ją słowami: „nie płacz Juniorko, jeszcze pojedziesz w góry”. Jak mnie te słowa wkurzyły. Ona ma prawo do swojego smutku i wyrażenia go. A co tamto zapewnienie znaczy dla kilkulatka? Tyle samo co powiedzieć, że w wakacje też będzie wolne. No będzie i co z tego? Juniorka swój smutek połknęła ze łzami. Bawi się, powoli odzyskuje moją fizyczną bliskość. Ale ja nadal wrednie czuję się z tą całą sytuacją, chociaż nie miałam za wielkiego wpływu na zaistniały obrót spraw. Dokładnie za rok, to dla nas właśnie rozpoczną się ferie. Za cały, równy rok. I choć o tym nie mówimy, to jestem pewna, że Juniorka już snuje swój wątek nadziei na białe, górskie ferie.

A my ferie zaczynamy i właśnie dzisiaj zaczyna się dziać coś dziwnego. Młodszy kaszle, starszy usunął przy obiedzie.
To zdrówka dla chłopców bo faktycznie to trochę niepokojące
Kochana …najważniejsze zdrowie , jak ono będzie to nie jeden Everest zdobędziecie…Życie za nas pisze scenariusze niestety nie zawsze takie jak byśmy chcieli… A czasem bywa też tak : „że nie ma tego złego coby na dobre nie wyszło”…Głowa do góry a Juniorka jest mądrą Dziewczynką, On wie, że to nie Wy ją zawiedliście.
Pewnie tak, pewnie wie. Ale smutno jej było. Jak się uda to postaram się jej to chociaż w części zrekompensować, tak żeby chociaż 2 dni miała cudownej zabawy
Dużo zdrówka i szkoda dziecka… Buziaki 🙂
Dziękuję, zdrówko bardzo się przyda
Jakiś wysyp wirusów nastąpił, pogrom w przedszkolu i dorosłych też łapie. Mnie właśnie zaczyna boleć gardło. Bardzo szkoda, że nie mogliście spełnić marzenia Juniorki i że tak Cię rozłożyło.. Może faktycznie choć weekend w górach jeszcze się uda złapać. Trzymam kciuki i zdrowia życzę 🤗
Na weekend niestety w góry za daleko. Gdy można wziąć chociaż dzień urlopu to jeszcze jakoś można by było się wyrobić licząc na brak korków i dojazd w 7-8 godzin. Ale my urlopów nie mamy. Góry w tym roku już przepadły na dobre. Coś całkowicie innego chodzi mi po głowie i Juniorce też by to sprawiło dużo frajdy. Ale na razie cicho sza, bo ewentualna realizacja najszybciej za 3 tygodnie a zdrowie jak zwykle kluczowe
Aż tak daleko macie w najbliższe góry? Od nas 4.5 godziny, choć to nie Tatry ale zawsze trochę śniegu na szczytach da się dojrzeć. Szkoda, że Wam się nie udało, ale trzymam kciuki by drugi plan się powiódł 🙂
Dzięki 🙂 coś się Małej naprawdę należy w zamian za te straszne dla niej 2 tygodnie
Rozumiem twoje rozczarowanie. Jakoś musiecie to przełknąć. Pamiętam jak znajomi mieli kupiony wyjazd wakacyjny do ciepłych krajów. Parę dni przed ich dziecko zostało ospę. Wkurzyli się ale musieli zostać w domu, tracąc kupę kasy. Choroba nie pyta czy masz czas. Ale też bym była zła. Zdrówka dla Ciebie.
Dzięki, zdrówko się przyda bo jeszcze ten tydzień jednak na chorobowym. Gdyby nie to że Juniorka miała tak fatalne ferie to pewnie moje rozczarowanie też by było mniejsze. Ale cóż, siła wyższa i nie ma rady
Życzę zdrowia bo to najważniejsze… a w życiu jak na karuzeli, wszystko się może zdarzyć…Pozdrawiam 🙂
Dziękuję. I również pozdrawiam
Młoda podrośnie i zrozumie. Ale wierzę, że teraz może jej być bardzo przykro. Szkoda, że z planów nic nie wyszło.
nawet dorosłemu zawsze szkoda jak coś krzyżuje plany, a co dopiero dziecku. Może coś innego za to wyjdzie
Trzymam za to kciuki!
dzięki 🙂 na pewno się przyda 😉
Przykro mi jednak zdrowie najważniejsze…
Że zdrowiem się nie dyskutuje. Ale rozczarowanie mimo wszystko się pojawia
Ojej, tak baaardzo współczuję Juniorce! Tobie oczywiście też, że z powodu choroby się nacierpiałaś, ale ona jest najbardziej poszkodowana. Możemy planować, a życie niesie niespodzianki i plany biorą w łeb, niestety. Zdrowia życzę!
Dziękuję 🙂 W sumie to jestem z niej dumna, że tak dzielnie zniosła te 2 tygodnie. A rozczarowanie, tego nie dało się uniknąć. Mam nadzieję, że nie długo uda mi się choć w części jej to zrekompensować
Pomyślałam o rodzinie, którą w górach spotkała straszna tragedia, matka, 2 córki zginęły, kuzyn ranny, co musi przeżywać tata i mąż… to nie do przeżycia…
Tak, mnie też to co się tam stało nie może wyjść z głowy
Szkoda, ale co było robić, czasami coś tak wrednie krzyżuje plany…
z siłą wyższą nie ma dyskusji