Moje ciało znowu ogranicza duszę i jestestwo. Słowa ograniczam sama. Jest tyle myśli, którymi chciałabym się podzielić, wyrzucenie ich z siebie na pewno przyniosło by ulgę. Ale nie potrafię. Zawsze byłam typem introwertyka. Blokuje mnie na przykład obawa przed ocenianiem, przed śmiesznością ponieważ z jakiegoś powodu uważam często, że moje zgryzoty są tylko wymysłami niezrozumiałymi dla innych. Lata duszenia w sobie spraw dla mnie ważnych spowodowało, że w ogóle przemilczam wiele rzeczy. Ostatnio łapię Męża na tym, że opowiada mi jakąś swoją historię po raz kolejny. Znaczy, że opowiedział mi już większość swojego życia. Ja mogłabym jeszcze wiele opowiedzieć, tak jak poruszona w niedzielę sprawa pisania przeze mnie wierszy w wieku 13 lat. Jednak szybko temat urwałam, przecież jakie mogły być wiersze nastolatki… Jedno i drugie ograniczenie daje się we znaki, staram się walczyć z nimi na swój pokrętny sposób, ale czasami dopada mnie z tego powodu smutek, tak jak dziś.