Jego wyjazd przypłaciłam własnym zdrowiem. 😉 nieee, to nazbyt melodramatyczne nawet jak na mnie 😉 Tak się tylko śmiesznie złożyło, że apogeum mojego zapalenia gardła przypadło na dzień jego wyjazdu do Antwerpii. Pierwszą ciszę na morzu z owego miesiąca mam już za sobą. Wysoka temperatura spowodowała, że oprócz dolegliwości bólowych nic do mnie nie docierało. Jednak jak tylko poczułam się lepiej to i bardziej mi go brakowało. Może właśnie przez chorobę i chęć by to on był wtedy moim poczuciem bezpieczeństwa. Na szczęście kilkadziesiąt godzin spędzili w Gdańsku więc mogłam się cieszyć jego zainteresowaniem. Teraz są w drodze do Anglii. Najważniejsze, że udało nam się porozmawiać. 8 minut rozmowy może dać tyle powodów do uśmiechu i uspokoić tęsknotę.
Chora z tęsknoty
Jego wyjazd …